Ten tydzień , niesamowicie mi się dłużył. Z powodu nadmiaru wolnego czasu , zrobiłam generalne sprzątanie naszego mieszkania. Zajęło to trochę czasu , ale po paru godzinach , mieszkanie lśniło czystością. Zrobiłam też spore zapasy jedzenia , bo lodówka świeciła pustkami. Nowe rzeczy znalazły się również w mojej szafie. W środę postanowiłam wybrać się do Krakowa , do moich rodziców , a raczej do mojego młodszego brata Łukasza , który właśnie obchodził 10 urodziny. Wszyscy bardzo się ucieszyli , bo nie widzieliśmy się od Wielkanocy. Z mamą zdążyłyśmy się nagadać za wszystkie czasy , z Łukim wygraliśmy wszystkie gry na jego nowy xboxie ,a z tatą ogarneliśmy garaż. W piątek rano musiałam wracać już do Rzeszowa , bo wieczorem wracał już Piotrek. Kiedy tylko pojawił się w domu nie mogłam się nim nacieszyć , ale czekała nas ważna rozmowa. Sprawa mojego wyjazdu do Bełchatowa.
- chcesz tam jechać?
- to dla mnie na prawdę duża szansa, druga taka może się nie powtórzyć , ale nie chce się z tobą rozstawać
- ja też nie chce , ale jeśli dzięki temu będziesz mogła się rozwijać to może warto zaryzykować?
- a co z nami?
- jeżeli na prawdę się kochamy to ze wszystkim damy radę
I takim sposobem , następnego dnia uzgadniałam wszystkie szczegóły dotyczące wyjazdu. Załatwiłam sobie przeniesienie studiów do Łodzi oraz dostałam służbowe mieszkanie niedaleko hali. Na miejscu miałam być już w poniedziałek , wiec zaczęłam się już pakować. Nie powiem było tego sporo , trochę się uzbierało przez ten rok. Przez cały weekend spędzaliśmy razem z Piotrkiem jak najwięcej czasu. Chcieliśmy się sobą nacieszyć , bo zobaczymy się dopiero w październiku na meczu Resovi ze Skrą. W poniedziałek rano nadeszła ta znienawidzona przez nas chwila , kiedy musieliśmy się pożegnać. Nie mogliśmy się od siebie oderwać , jedna ja musiałam już jechać. Pocałowałam go ostatni raz i ruszyłam w drogę do Bełchatowa.
Z nie małym trudem wniosłam wszystkie swoje pudła do mojego nowego mieszkania. Może nie było jakiś gigantycznych rozmiarów , ale za to ładnie o przestronne. Jedna sypialnia, łazienka i duży salon połączony z kuchnią. Wszystko utrzymane w ciepłych kolorach. Coś czuje , że będzie mi się tu dobrze mieszkać. Po jakiś 2 godzinach moje nowe gniazdko wypełniło się przywiezionymi przeze mnie rzeczami. Próbowałam dodzwonić się do Piotrka , ale oczywiście nie raczył odebrać. Jako , że w lodówce nic nie było pojechałam na zakupy. Nie za dobrze znałam miasto , więc wybrałam pierwszy który zauważyłam. Po zrobieniu dość dużych zakupów wróciłam z powrotem do domu. Zaniosłam wszystko na górę i rozpakowałam. Dochodziła już 16 , a ja od rana nic nie jadłam, wiec postanowiłam zrobić obiad. Postawiłam pomidorową. Po 40 minutach siedziała. Już w salonie przed telewizorem zajadając się zupą. Na hali miałam być o 17 30 , więc zaczęłam się powoli zbierać. Wzięłam torbę ze sprzętem , torebkę i wyszłam z mieszkania. Do Energi podobno było nie daleko , dlatego zdecydowałam się na spacer. Pogoda była piękna i te 15 minut zleciało bardzo szybko. Po wejściu do środka podeszłam do pani recepcjonistki , która wydała mi przepustkę i poprosiła mnie , żebym poszła na główną hale. Z małymi trudnościami , ale w końcu dotarłam do celu. Gdy już miała wchodzić, drzwi się otworzyły , a ja runęłam na podłogę
-o matko ,przepr... Basia?!- mój oprawca był wyraźnie zdziwiony, ale pomógl mi się podnieść
- cześć Michał
- co ty tu robisz?- przytulił mnie na powitanie
- dostaje drzwiami w twarz- zaśmiałam się- a tak poza tym to pracuje
- czyżby nasza nowa pani fotograf? - zapytał podejzliwie
-we własnej osobie
- w takim razie zapraszam panią do środka , poznam panią z resztą drużyny- wziął mnie pod ramie i weszliśmy na hale
- uwaga panowie!- krzykną Winiar a wszyscy do nas podeszli- Basiu poznaj najlepszą drużynę jaka kiedykolwiek istniała , drużyno to nasza nowa pani fotograf Basia
- cześć wszystkim -przywitałam się
- cześć- odpowiedzieli chórem i każdy po kolei się przedstawił
- o widzę , że już wszyscy się znają , jeszcze tylko ja się przedstawie i zaczynamy. Jacek Nawrocki-wyciągną do mnie rękę
- Barbara Jasińska , bardzo mi miło - uścisnęłam jego dłoń
- dobra, bierzemy się do roboty- pan Jacek klasnął w dłonie i rozpoczął trening
Nie wiem , czy pierwszy trening był luźniejszy , czy u nich tak zawsze , ale chłopaki strasznie się wydurniali. W sumie , mi to nie przeszkadzało , bo zdjęcia wyszły bardzo fajne. Po 2 godzinach trener wysłał wszystkich do szatni tym samym kończąc trening. Ja również pozbierałam swój sprzęt i ruszyłam do wyjścia. Idąc korytarzem poczułam , że ktoś szarpie mnie za torbę. Odwróciłam się i zobaczyłam małego blondynka
-przepraszam panią , wie pani gdzie jest mój tata?
- a ja się nazywasz szkrabie?- kucnęłam przy nim
- Oliwer Winiarski proszę pani- grzecznie odpowiedział , a ja nie powiem , trochę się zdziwiłam
- wiesz, twój tata jest jeszcze w szatni , ale jak chcesz to razem na niego poczekamy , dobrze?
- dobrze proszę pani
- żadna pani , Basia jestem- podniosłam się , chłopczyk wziąl mnie za rękę i poszliśmy pod szatnie gdzie usiedliśmy na krzesełkach
- a co to masz za piękne rysunki , co?- zapytałam
- narysowałem jak byłem u pani Krysi
- mogę zobaczyć?
- pewnie- podał mi kilka kartek
- kurcze ,bardzo ładne
- to ja i tata , jak odbijamy piłkę, bo jak kiedyś też będę siatkarzem , wiesz?
- pewnie nawet lepszym niż tata- powiedziałam do niego szeptem
- Oliwer! Co ty tu robisz? - z szatni wyszedł Michał - miałeś na mnie czekać w gabinecie u pani Krysi- podszedł do nas i wziął ,małego na ręce
- ale pani powiedziała , że pewnie już skończyliście i mogę iśc- powiedział troche obrażony
- a jak byś się zgubił, to szukał bym cię po całej hali- postawił syna na ziemię i kucną przy nim
- no i tak trochę się zgubiłem- spuścił główkę w dół- ale spotkałem Basię i mnie tu przyprowadziła i czekaliśmy razem na ciebie
- właśnie, nic takiego się nie stało, prawda?- popatrzyłam błagalnie na Michała
- no już dobra- powiedział- choć, wracamy do domu
- A Basia może jechać z nami , pokaże jej ten nowy samochód
- Może kiedy indziej , co?- zwróciłam się do chłopczyka- jest już późno , a tata jest na pewno zmęczony po treningu
- W sumie to bardzo dobry pomysł- zaczął Winiar- tylko musisz ją przekonać - powiedział synkowi
- No choć z nami, prooooosze prosze prosze prosze prooosze...
- No dobra niech ci będzie
- TAK!- mały aż podskoczył
- no to zapraszam do samochodu- Michał podniósł torbę i wyszliśmy z hali.
Droga do domu Winiarskich minęła nam w bardzo miłej atmosferze. Mały Oli opowiadał różne śmieszne historie o swoim tacie, a ten tylko go upominał, ale po paru minutach odpuścił i śmiał się razem z nami. Po jakiś 15 minutach jazdy dojechaliśmy na osiedle , na którym mieszkali. Wszyscy wysiedliśmy i udaliśmy się na górę. Gdy tylko weszliśmy do mieszkania, chłopczyk od razu pociągną mnie do swojego pokoju. Najpierw pokazał mi wszystkie swoje zabawki, a potem zaczeliśmy się bawić. Nie pamiętam kiedy ostatni raz układałam coś z klocków Lego. Chyba jak Lukasz był mniejszy i jeszcze mieszkałam u rodziców.
- dobra młody , koniec zabawy zapraszam na kolacje- w drzwiach stał Michał i opierał się o futryne
-ale....
-nie ma żadnego ale, już śmigaj do kuchni- jak powiedział tak też zrobił
- ciebie też to nie ominie- podszedł do mnie i pomógł mi się podnieść
- na prawde nie trzeba, będę się już zbierać...
- powiedziałem , że nie ma żadnego ale , ciebie też to się tyczy- pogroził mi palcem , a ja wybuchłam śmiechem
- dobrze tato
Gdy weszliśmy do kuchni , Oli siedział już przy blacie i zajadał się kanapkami. Chwilę później siedzieliśmy już obok niego i popijaliśmy herbatę. Po skończonej kolacji, młody Winiarski zarządził , że będziemy oglądać Shreka i nie przyjmował sprzeciwów. Wszyscy razem usiedliśmy w salonie i zaczęliśmy seans. Niestety 7 latek zasną zanim zdołali uwolnić Fionę z wierzy. Michał wziął go na ręce i zaniósł do pokoju. Ja w tym czasie zaczęłam się zbierać do wyjścia
- A ty gdzie się wybierasz?- zapytał Michał , który nagle znalazł się w salonie
- do domu, juz jest późno, też na pewno chcesz odpocząć
- no to chociaż cie odwiozę
- a Oli? Nie zostawisz go chyba samego?
- poczekaj tu chwile- powiedział i wyszedł z mieszkania
Stałam w korytarzu czekając na Winiara. Po jakiś 5 minutach wrócił z jakąś kobietą , na oko 50-cio letnią
- pani Haniu to moja koleżanka Basia , Basiu to moja sąsiadka Pani Hania- przedstawił nas gospodarz
- bardzo mi miło
-mi również i przepraszam , że Michał musi panią fatygować tak późno
- nic się nie dzieje, moje dziecko
- Oliwer śpi u siebie , ja będę do godziny
- niech się pan o nic nie martwi
- jeszcze raz dziękuje
- nie ma za co
- dobranoc pani
-dobranoc- pożegnaliśmy się i wyszliśmy z mieszkania
Gdy wsiedliśmy do samochodu , podałam Winiarskiemu mój adres i ruszyliśmy w drogę. Ani przez moment nie zapadła cisza. Rozmawialiśmy tak , jakbyśmy znali się latami. Tematy były różne od poważniejszych do totalnych pierdół. Nawet nie wiem kiedy podjechaliśmy pod mój blok
- dziękuje za podwiezienie i w ogóle za dzisiaj. Dawno się tak dobrze nie bawiłam
- cała przyjemność po naszej stronie, i mam nadzieje , że jeszcze kiedyś nas odwiedzisz
- na pewno , jeśli mnie tylko zaprosicie
- to zapraszam cię już teraz
- dziekuje, skorzystam- lekko się uśmiechnęłam- dobranoc
- dobranoc- szeroko się uśmiechną
Wysiadłam z samochodu i poszłam do siebie na górę.
*****
Witam Was ponownie! Na początku chciałam przeprosić , że tak długo nic się tu nie pojawiło. Jak wiecie byłam w szpitalu, a potem cierpiałam na brak weny. Mam nadzieje , że to już minęło i teraz będę mogła częściej dodawać rozdziały.
Bardzo dziękuje za ponad 4000 wyświetleń!
Jeśli ktoś to jeszcze czyta , to bardzo proszę o komentarze i dziękuje za poprzednie
Pozdrawiam Was cieplutko, Luna :*